Ja nie będę wnikać w różnice tylko postaram się powiedzieć szczerze co myślę o piance i nawilżaczu :)
Ja swoje produkty testuję od zimy (otrzymałam je do wypróbowania Hello Asia, w związku z czym różnią się opakowaniami od aktualnie sprzedawanych w Rossmannie - z tego co widzę są one większe, więc zmiana na plus (size) :) ).
Pianka z kwasem hialuronowym
Widząc opakowanie myślałam, że produkt będzie pachniał kwiatami wiśni :) Jest to jednak produkt bezzapachowy.
Jest to pianka w kremie - do umycia twarzy wystarczy niewielka ilość, którą spieniamy z wodą. Dzięki temu produkt jest bardzo wydajny. Zaskoczyła mnie tu obecność drobinek - pianka lekko migocze w świetle.
Jeśli chodzi o działanie: dobrze oczyszcza twarz, nie przesuszając jej. Wśród azjatyckich pianek nie wyróżnia się jednak niczym szczególnym, ot średniaczek. Może być jednak miłym zaskoczeniem dla osób, które do tej pory sięgały po produkty drogeryjne :) Pamiętajcie tylko, żeby użyć niewielkiej ilości :)
Hydrator czyli nawilżacz
Również jest bezzapachowy. Jest to produkt wszechstronny - możemy używać go pod krem, zamiast kremu, jako serum. Według producenta można go stosować również na makijaż , niestety lekko go ściera.Nawilżacz ma żelową konsystencję i bardzo dobrze nawilża. Dobrze działa sam, wspaniale wpasowuje się również w wieloetapową pielęgnację.
Ten produkt polecam z całego serduszka do wypróbowania :)
Podsumowując - jeśli azjatyckie produkty do tej pory były dla Ciebie czarną magią, warto sięgnąć po HadaLabo bo odstaje ono na plus od standardowej europejskiej pielęgnacji. Jeśli już trochę w tym siedzisz - pianka może Cię nie zachwyci ale nawilżacz może zdobyć Twoje serduszko :)
A może już skusiłyście się na produkty z tej firmy na promocji w Rosku? Ja się nie wybieram ale chętnie posłucham co upolowałyście :)
Buziaki
Kupiłam dzis lioton w ramach promocji. Mam tez oryginalny wiec porównam ;)
OdpowiedzUsuńMiała j UZ jakiś czas temu, dostałam od Dax na probe i są ok. Pianka jak pianka, szału nie robi...miałam ta oryginalna;) Lioton polubiłam, lubię takie zeleowe konsystencję:) Fajnie to podsumowałas, ze dla kogoś kto zaczyna... Ja juz się trochę wciagnełam w azjatyki wiec szukam ciągle czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńO nie wiedziałam, że te z Rossmanna są produkowane w Stanach. Nawilżacz mógłby być dla mnie strzałem w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńUżywam tych kosmetyków od końca marca i potwierdzam ich działanie, opakowania są na nasz rynek polski a składy? Wyjaśniam sprawę na moim blogu, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńJa cały czas rozmyślam czy iść czy nie iść na tą promocję...A Hada Labo to jeden z tych produktów, które kuszą.
OdpowiedzUsuńJa polubiłam się z tą pianką :)
OdpowiedzUsuńtak glosno jest ciagle o tej firmie ze juz mam jej dosc :P ale nie mialam osobiscie nic :)
OdpowiedzUsuńznam HadaLabo , miałąm jedną emulsję tej marki, myślałam, ze są produkowane jedynie w Japonii. to że polepszył się dostęp do nich to tylko plus
OdpowiedzUsuńJa tez się nie wybieram na promocje do Rossmanna.
OdpowiedzUsuńA ja do Rosska tym razem nie idę :) Za to nie wykluczam, że może za jakiś czas skuszę się na jakiś kosmetyk z tej serii.
OdpowiedzUsuńOstatecznie nie skusiłam się jeszcze na te produkty w czasie promocji w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuńWeszłam z ciekawością na ten post, bo też słyszałam że produkty z Roska różnią się od tych oryginalnych wersji, ale wydaje mi się że te różnice nie są aż tak duże. Wersje z Rossmanna uwielbiam:)
OdpowiedzUsuń