Pewnie część z Was o niej słyszała - znalazła się ona w jednej z edycji Chillboxów.
Jest to maseczka na noc (sleeping mask) - nakładamy ją wieczorem przed snem, by rano obudzić się piękne :)
Głównymi składnikami jest woda z róży damasceńskiej i kwasy AHA.
Maska zamknięta jest w słoiczku z mlecznego szkła z białą nakrętką. Zarówno na słoiczku, jak i kartoniku, w który jest zapakowany mamy słodkie różyczki nawiązujące do głównego składnika - wody z róży damasceńskiej. Do aplikacji dostajemy specjalną łyżeczkę (azjatycka dbałość o higienę :))
W słoiczku znajduje się zaś pięknie pachnąca różą galaretka - zapach jest przepiękny (trochę jak konfitury różane - niedawno był Tłusty Czwartek :-)).
Jest dość gęsta, rozpływa się w kontakcie ze skórą. Trzeba uważać, żeby nie nałożyć jej zbyt dużo - daje wówczas nieprzyjemne, klejące uczucie.
Co zresztą ma związek ze składem...
Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam glicerynę i silikony na tak wysokim miejscu :( Gliceryna ma silne właściwości nawilżające, jednak może zapychać. Przy zalecanym stosowaniu dwa razy w tygodniu i dokładnym oczyszczaniu rano u większości nie powinny wystąpić problemy, ale u bardziej wrażliwych cer to wystarczy. Wyciąg z róży mógłby zajmować wyższe miejsce w składzie :P
Podsumowanie
Mam mieszane uczucia - maseczka ślicznie pachnie różami. Ponieważ stosunkowo rzadko (dwa razy w tygodniu) jej używam nie mogę ocenić zbyt dobrze jej długofalowego działania :( Rano buzia jest gładka i nawilżona. Nie zauważyłam zwiększonego zatykania, ale moja buzia ogólnie zmienną jest :P
Jeśli zaś chodzi o moją pielęgnację z innymi azjatyckimi produktami (nie jest to pełna, wieloetapowa pielęgnacja) zauważyłam rozjaśnienie skóry i poprawienie jej kondycji.
A co Wy myślicie o tym produkcie?
Jeszcze nie zaczęłam jej stosować, ale przyjdzie i na nią czas.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o skład, to hmm... mam aktualnie inny produkt Skin79 na tapecie i tam też nie jest idealnie. Szkoda.
Miałam i musiałam oddać, bo mnie uczuliła niestety. Ale obecnie stosuję raz na jakiś czas odświeżającą jabłko-mięta (nie na całą noc) i póki co mi się dobrze sprawdza :)
OdpowiedzUsuńale śmiesznie wygląda :DD takiej konsystencji i wyglądu maseczki jeszcze nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńUżywam jej od niedawna (użyłam jej może ze 3 razy) i póki co nie zrobiła mi niczego złego :) rano mam gładką i nawilżoną buzię :) zobaczymy jakie efekty przyniesie po dłuższym czasie :)
OdpowiedzUsuńUżywam jej od niedawna (użyłam jej może ze 3 razy) i póki co nie zrobiła mi niczego złego :) rano mam gładką i nawilżoną buzię :) zobaczymy jakie efekty przyniesie po dłuższym czasie :)
OdpowiedzUsuńmam tę maskę, jest mega wydajna, używam i używam i końca nie widać :-) zapach przecudnym uwielbiam zapach róży w kosmetykach, a działanie faktycznie silnie nawilżające.
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej maski :) Wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńCzytalam o niej pozytywne opinie :)
OdpowiedzUsuńróże nie do końca mi odpowiadają:P
OdpowiedzUsuńZnam tę firmę wyłącznie z blogów, ale się zainteresowałam tym kosmetykiem, bo lubię wszystkie z różą, zwłaszcza damasceńską. Nie wiem jednak, czy ten byłby dla mnie - dużo kwasów, a mam skórę, która mocno reaguje na nie.
OdpowiedzUsuńJa wszelkie różane cuda łykam :)
OdpowiedzUsuńTe azjatyckie kosmetyki zawsze mają taką piękną szatę graficzną, urocze max. Ciekawa jestem, jakie to uczucie nakładać na twarz galaretę :D
OdpowiedzUsuńObserwuję, zapraszam do mnie :)
http://aleksandrarw.blogspot.com/
Ja mam chęć na jablko-miętę, jakoś nie przepadam za rozanymi kosmetykami :/ Nie podoba mi się ti zakochanie... i mnie dzieje się to po różowym BB ze skina :/
OdpowiedzUsuńSkład mnie lekko jednak odstrasza :)
OdpowiedzUsuń